Dołączył(a): Cz sty 31, 2013 14:37 pm Posty: 1901 Lokalizacja: Nihil Novi
Re: Dave Gahan i Soulsavers
Przesłuchane całościowo, i jak dla mnie tylko 2 utwory są na poziomie przyswajalnym. Szczególnie Always On My Mind, takie niby swą wielokrotnością już nudne, jak to "niektórzy" zauważają, jednak dla mnie Gahan wokalnie cudownie wczuł się w ten utwór. Za to duży plus. Może jeszcze Smile troszkę mnie kręci. Reszta wg mojej oceny, raczej do zapomnienia.
Pn lis 15, 2021 16:36 pm
Born
Dołączył(a): Pn gru 22, 2003 0:23 am Posty: 422
Re: Dave Gahan i Soulsavers
Trudno mi porównać do innych. Pierwszą płytę przesłuchałem całkiem sporą ilość razy (nie mniej niż Spirit). Drugiej prawie nie słuchałem. Teraz przesłuchałem część nowych kawałków, na pewno nie będę się w tym zasłuchiwać. Fajne dość Shut Me Down, natomiast I Held My Babe Last Night nie do słuchania, okropne.
Pierwsza płyta miała charakter i specyficzny klimat, zresztą dobrze oddany przez gramofon na okładce. Jakaś dziwna muzyka z epoki, ale jakiej? Lata 20? 30? 40? Dla mnie ona ma brzmienie steampunkowo-wiktoriańskie Niby używali zwykłych instrumentów, ale potrafili tam być w tym bardzo kreatywni. Wystarczy posłuchać samego początku, jak zwykłe smyczki budują klimat i napięcie.
Na drugiej płycie jakoś tego juz nie poczułem. Była krótsza i wydawała się ogólnie taka machnięta na dokładkę. Nie słuchałem.
Teraz widzę, że już poszło to totalnie w zwykły jakiś blues/jazz Ja tę muzykę szanuję, od dawna marzę by się przekonać do tego najlepiej poprzez jakieś czarne bandy z południa USA, z fajną wokalistką za mikrofonem, ale nic z tych prób nie wychodzi. To jednak nie dla mnie i tyle. W każdym razie myślę , że są wybitniejsze zespoły w tych klimatach i nie muszę słuchać teatralnych spazmów Gahana.
Trochę dziwię się że krzysiek jest aż tak tym zachwycony. Tzn. gdyby dla mnie to było genialne, to po prostu nie bywałbym już na forum gdzie pisze się o takiej łupance jak Nine Inch Nails czy Skinny Puppy.
Może i męczy się Dave już od dawna w DM i nie jest w stanie dobrze zaśpiewać szybkich utworów, ale jego wokal jest tyleż wyjątkowy co okoliczności w jakich mógł się zaprezentować. No bo w latach 80 facet śpiewający barytonem w zespole nastolatków grających dla nastolatków nieznaną szerzej muzykę elektroniczną to było coś. Natomiast w śpiewaniu barytonem takich kawałków jak tutaj nie ma już niczego wyjątkowego. W sumie jakbym bardzo potrzebował muzyki do grzańca i kominka to bym już wolał z ostatnim Nickiem Cavem się zaznajomić. Tam jest równie smętnie ale przynajmniej wciąż elektronicznie.
Ale najbardziej wkurza mnie to, że niektóre z tych utworów Dava są strasznie proste i minimalistyczne (Smile, Always On My Mind). Troche miarowych uderzeń w jakiś bęben, gdzieniegdzie jakiś chórek, gitara. Ale generalnie często to głównie sam wokal Gahana. Znika bogactwo i dynamika pierwszej płyty. Mam wrażenie że każe mi się tutaj również być dziwnie zafiksowanym na punkcie jego głosu: 'masz, Gahan śpiewa, więc nic ci więcej nie trzeba'. Nawet teksty już nieważne, bo przecież są czyjeś.
I to generalnie jest szerszy trend. Dave pozawodzi trochę do brzdęków gitary i myśli że wspina się na nie wiadomo jakie wyżyny artyzmu. Martin to samo. Posiedzi w domu, pokręci gałkami, powciska parę losowych klawiszy, nagra i wyda przekonany co on to za dzieło nie stworzył. Płyty DM trzymają lepszy poziom ale Spirit to podobny trend. Z każdym kolejnym rokiem wydają się odpływać coraz dalej w proste i łatwe coraz mniej twórcze klasyczne odcinanie kuponów podszyte "artyzmem". Co przyświecało nagraniu VCMG? Posiedzenia po latach ze starym kumplem w studiu nagraniowym? Bo sądząc po tytule to nic więcej. Co przyświecało Davidowym coverom? Może po prostu nic już sensownego nie napisali, w końcu ostatnie wydawnictwo to trwający pół godziny instrumentalny Kubrick z 2015.
Coraz mniej poszukiwań, inspiracji i (jak już kiedyś pisałem) emocji w tej muzyce. Choćby nie wiem jak wymuskał wokalnie Gahan te utwory, to dla mnie nie jest przekonujący, ot zrobił to co wokalista ma zrobić. Technicznie idealnie i to wszystko. Emocje to były w "Saw Something", które jest genialną piosenką, gdzie nie tylko wokal robi robotę i przede wszystkim było autorską kompozycją. Ja nie kupuję nie wiadomo jak pięknych teraz tekstów w takim wydaniu i wykonaniu, choćby to było "Always On My Mind" i choćby nie wiem jak się Dave wczuwał.
Reasumując, dochodzę do podobnego wniosku, co:
Cytuj:
Gahan z pozycji kultowego wokalisty staje się nikim
Choć można powiedzieć że to za mocna ocena.
Ale ja nie uważam, że za mocna, jeśli nowe wydawnictwo promuje takie "Official Video" posklejane z filmików i zdjęć machniętych w studio. No ale dali to na czarno biało, więc... JEST KUZWA ARTYZM, NO HELOŁ
Ostatnio edytowano Wt lis 16, 2021 15:48 pm przez Born, łącznie edytowano 1 raz
Wt lis 16, 2021 3:32 am
r97
Dołączył(a): N maja 16, 2004 16:25 pm Posty: 133
Re: Dave Gahan i Soulsavers
Cholera niech mnie szlag! skusiłem się na mp3... zgadzam się z przedmówcą na temat aranżacji. Pierwsza płyta była dobrze i bogato zaaranżowana,druga już na granicy nagrań demo a na ostatniej jest jeszcze gorzej. Niektóre partie gitary są na granicy słyszalności,mówię o drugiej w prawym kanale.Nie wiem czy to wina kompresji mp3 czy miksu. Mimo wszystko to bardzo klimatyczna płytka,nie dla wszystkich i myślę że będzie zyskała przy dłuższym odsłuchu.
Born, wiesz ja jestem zachwycony bo jako fan wokalu Gahana dostałem płytę gdzie mogę po prostu posłuchac jak spiewa. Na płytach DM od 2005 roku jego głos z małymi wyjątkami jest potwornie zniekształcany praktycznie w kazdym utworze.
Tu ten wokal jest na pierwszym planie, jest czysto do tego czuć że Dave w takim repertuarze czuje się świetnie i bardzo dobrze mu się to śpiewa.
Inna sprawa że lubię tego typu muzykę-ta płyta w wielu fragmentach jest bardzo Cohenowska a ja jestem wielkim fanem Leonarda.
Zgadzam się z Szanownymi Przedmówcami, co do świetnego wokalu Gahana, ale same aranżacje smętne, właśnie takie w stylu Leonarda Cohena... No Nick Cave to nie jest... Pierwsza płyta Soulsavers z Gahanem miała w sobie coś intrygującego, a przede wszystkim premierowe kawałki... Osobiście wolałbym Hourglass 2
Wt lis 16, 2021 11:12 am
depesbe
Dołączył(a): Cz sty 31, 2013 14:37 pm Posty: 1901 Lokalizacja: Nihil Novi
Re: Dave Gahan i Soulsavers
Bardzo fajnie ogólnie poczytać opinie ludzi, którzy lubią muzykę - a odbierają ją różnie. Za to naprawdę cenię TO forum.
Siemanko czarne LUDKI..siostry i bracia ..qrza twarz, nie wiem czy przespalem, czy mam za pozno odpalilem petarde ale czy wiadomo co z koncertem w ADMIRALPALAST w Berlinie? Od 01.12 szukam i szukam - ba nawet odnowilem stare kontaky by kupic ticketa na Gajana.. Jest jakas szansa na koncert czy pozostalo grzecznie czekac na transmisje ?
Siemanko czarne LUDKI..siostry i bracia ..qrza twarz, nie wiem czy przespalem, czy mam za pozno odpalilem petarde ale czy wiadomo co z koncertem w ADMIRALPALAST w Berlinie? Od 01.12 szukam i szukam - ba nawet odnowilem stare kontaky by kupic ticketa na Gajana.. Jest jakas szansa na koncert czy pozostalo grzecznie czekac na transmisje ?
ogólnie niesamowicie "smęciarski" koncert hehe zwłaszcza pierwsza połowa
dla mnie John The Revelator super bardzo fajnie to wyszło
tak czy siak cieszę się że coś się dzieje
pewnie po nowym roku ruszą z tym koncertem do USA do 2-3 miast
Wt gru 14, 2021 9:45 am
r97
Dołączył(a): N maja 16, 2004 16:25 pm Posty: 133
Re: Dave Gahan i Soulsavers
Koncercik obraz żyleta,ale dzwięk mono... nie bardzo rozumiem dlaczego.Można było pobrać z facebooka niedługo po strimie w bezstatnej jakości.Oczywiście szybko zablokowali.
A ja napiszę o albumie. Dostałem na święta od Mikołaja Sam bym nie kupił, na pewno nie za taką cenę. Przesłuchałem kilka razy i mam średnie odczucia. Typowo amerykańska płyta bluesowo-soulowa. Najbardziej podoba mnie się utwór numer 5. Dave daje radę wokalnie, ale muzycznie to nie zagości w moim odtwarzaczu na długo. Tego się spodziewałem. Daję coś między 5-6/10.
Śr gru 15, 2021 15:20 pm
Black ceLebrator
Dołączył(a): Śr lut 14, 2018 21:15 pm Posty: 108
Re: Dave Gahan i Soulsavers
Czas na recenzję nowego krążka.
Aby było łatwiej, zacznę od swoich predyspozycji: - Covery - nie - Poezja śpiewana - nie, z wyjątkiem niektórych późnych kawałków Cohena - Blues, Jazz - wyłącznie jako dodatki stylistyczne, nigdy w czystej formie - Imposter - ... Nie znam oryginalnych wykonań, co dowodzi rozbieżności gustów muzycznych DG i moich. Wcześniej zasłyszany Metal Heart tchnął we mnie nadzieję, że cała płyta jest utrzymana mocno w klimacie poprzednich D&SS. Niestety, już sam dobór utworów uniemożliwił uzyskanie oczekiwanego przeze mnie nastroju. Oprawa muzyczno-brzmieniowa w większości kompozycji jest tylko dodatkiem do warstwy tekstowo-wokalnej - przynajmniej, słuchając miniatur, krócej się męczę. Odnośnie I Held My Baby Last Night, mam nieco odmienne zdanie - utwór wprowadza pewną dynamikę, odrywa łeb od poduszki po 3 pierwszych nudnych kawałkach; ale i tak jest nie dla mnie. Potem, w końcu następuje to, na co czekałem - moje jedyne 10 minut z płyty: A Man Needs A Maid, Metal Heart oraz obiecujący początek Shut Me Down - do końca zwrotki, bo dalej robi się banalnie - wystarczy, Stop. Reszty utworów nie komentuję, aby się nie potarzać.
Pozostaję przy nadziei na kolejny ciekawszy AUTORSKI krążek D&SS - wówczas pewnie zakupię Imposter dla zachowania ciągłości kolekcji. Jednocześnie obawiam się, że kolejnym krokiem będą kolędy.